Styczeń jest miesiącem, w którym zawsze wracamy pamięcią do największego powstania narodowego. Województwo lubelskie było jednym z regionów, w którym Powstanie Styczniowe osiągnęło duży rozmiar.
W roku 1863, właśnie na Lubelszczyźnie, niedaleko Żyrzyna, rozegrała się jedna z bitew, o której przetrwały różne opowieści przekazywanie z pokolenia na pokolenia.
Po zwycięstwie pod Chruśliną dowódca oddziału partyzanckiego Michał Heydenreich pseudonim "Kruk" wyruszył z Opola przez Kazimierz do Puław, a stąd miał przedrzeć się do Baranowa i tym sposobem uwolnić się od pościgu Cwiecińskiego.
Przechodząc przez szosę Warszawsko-Lubelską płk Kruk dowiedział się o transporcie wojennej poczty, która miała przejeżdżać przez Żyrzyn w dniach 8-9 sierpnia 1863 r. i przewozić 201 000 rubli. Generał Chruszczow stacjonujący w Lublinie powiadomił komendanta w Dęblinie, aby ten we właściwym czasie pod należytą eskortą przejął pocztę oraz odesłał do Lublina. Eskortowało ją dwie kompanie piechoty; Jedna saperów a druga załogi fortecznej, 2 działa i 16 kozaków.
Płk Heydenreich postanowił odebrać pocztę Moskalom. Plan pokonania przeciwnika przewidywał najpierw zagrodzenia Rosjanom drogi na Kurów przez oddział Lutyńskiego, a oddział Wagnera miał odciąć odwrót nieprzyjacielowi, zaś pozostałe oddziały miały ostrzelać i zniszczyć kolumnę wroga.
Bitwę zamierzał rozegrać przy pomocy strzelców, jazda miała pełnić funkcje rozpoznawcze i informacyjne. Piechota została rozstawiona wzdłuż szosy, a kawaleria za lasem między Żerdzią a Żyrzynem.
O godzinie 5 rano pokazał się nieprzyjaciel. Zaledwie koniec kolumny powstańczej kierującej się od strony Borysowa w kierunku Baranowa zdążył minąć szosę, a już strzał pikiety uprzedził powstańców skąd nadchodzą moskale.
Kruk udał się pospiesznie by osobiście sprawdzić czy strzał na pewno był spowodowany zbliżaniem się wroga. Po pokonaniu kilku kilometrów spotkał się z przednią strażą kozacką, której pewność siebie świadczyła o zbliżaniu się piechoty. Powrócił więc do swojego oddziału i wydał rozkaz zajęcia pozycji bojowych.
Gdy środek kolumny nieprzyjaciela znalazł się naprzeciw głównych pozycji powstańczych przywitała ją celna salwa. Jej skutek był miażdżący, "Kule zasypały ludzi i konie". Rosjanie po chwilowym zamieszaniu zwarli się i odpowiedzieli bardziej zorganizowanym ogniem, udało im się nawet przeprowadzić kontrnatarcie na lewą stronę. Polski wódz, który przez cały czas kontrolował przebieg boju na atak Rosjan odpowiedział wzmocnieniem prawego skrzydła, zmusiło to wroga do wycofania. Poza tym nacisk powstańców na lewe skrzydło rosyjskie tak rósł, że będący tam żołnierze zaczęli ustępować. Najsilniejsza walka toczyła się wokół furgonów i armat, straty po stronie rosjan rosły bardzo szybko, mimo to bronili się mężnie i walka przedłużała się.
Heydenreich z niepokojem obserwował bitwę. Strzelcy polscy mieli polecone oszczędzanie amunicji, ale i tak zbliżali się szybko do momentu jej wyczerpania. Kruk postanowił zatem przegrupować swoje siły i zwiększyć nacisk. Rosjanie zrozumieli, że walka jest przegrana, pozbawieni dowództwa i w zasadzie bezbronni - poddali się. Straty rosyjskie w ludziach i w sprzęcie były ogromne.
O bitwie Żyrzyńskiej świadczą dziś dwa pomniki: Mogiła Poległych Powstańców na cmentarzu w Baranowie i Głaz Pamiątkowy postawiony na miejscu bitwy.
Najważniejszym jednak jest "aby pamięć o bohaterach nie wygasła, a w Baranowie udało się to osiągnąć. Wyrazem tego jest nadania tutejszej szkole w 1996 roku imienia Powstańców Styczniowych oraz opieka szkoły nad mogiłą".